sobota, 13 marca 2010

Bynajmniej nie mam na myśli przynajmniej


W internecie mamy prawdziwą plagę osób, które starają się pisać hiperpoprawnie i niezwykle mądrze, a popełniają dziecinne błędy. Jednym z najbardziej pogrążających błędów jest używanie słowa „bynajmniej” w znaczeniu „przynajmniej”. Skąd to się wzięło?

Właśnie, skąd? Prawdopodobnie przez podobieństwo tych słów. Być może ktoś, kto pierwszy raz popełnił ten błąd uznał, że słowo „bynajmniej” brzmi mądrzej, poważniej od zwykłego „przynajmniej”. I zaraza rozpełzła się po całej sieci.

Oto pierwszy z brzegu przykład z jednego z forów filmowych:

W niektórych kinach z dubbingiem grają tylko do godziny 13, później już tylko z napisami, bynajmniej tak jest w Heliosie.
Na pierwszy rzut oka widać, że powinno tu zostać użyte słowo „przynajmniej”. Sprawdźmy:

W niektórych kinach z dubbingiem grają tylko do godziny 13, później już tylko z napisami, przynajmniej tak jest w Heliosie.
Teraz wszystko jasne, prawda?

Przyjrzyjmy się teraz definicjom obu słów, aby raz na zawsze wykluczyć ich synonimiczność.

bynajmniej - partykuła wzmacniająca przeczenie zawarte w wypowiedzi, np. Nie twierdzę bynajmniej, że jest to jedyne rozwiązanie. Synonimy: wcale, zupełnie, ani trochę, zgoła nie. Również: wykrzyknik będący przeczącą odpowiedzią na pytanie, np. Czy to wszystko? – Bynajmniej!

przynajmniej - partykuła wyznaczająca minimalny, możliwy do zaakceptowania przez mówiącego zakres czegoś (Wypij przynajmniej mleko) lub komunikująca, że ilość lub miara czegoś jest nie mniejsza od wymienionej i że może być większa, np. Wyjechała przynajmniej na rok. Synonimy: co najmniej tyle; najmniej tyle; minimum, minimalnie. Oraz: partykuła podkreślająca w zdaniu to, na czym mówiącemu szczególnie zależy, co uważa on za minimum konieczne w jakiejś sytuacji; choć, choćby, chociaż, bodaj, co najmniej. Przykład: Jest zimno, ale przynajmniej świeci słońce.

Źródło: Słownik Języka Polskiego PWN, Wikisłownik

Jak widać „bynajmniej” to zupełnie co innego od „przynajmniej”. Warto zapamiętać, bo to bynajmniej nie takie trudne, jak by się mogło wydawać. Mam nadzieję, że przynajmniej czytelnicy tego bloga będą o tym pamiętać.

---------

1 komentarz:

  1. Bez przerwy walczę z tym zjawiskiem. Dostałem (m.in.) przez to w pracy etykietę czepiającego się i łapiącego za słówka, ale przynajmniej mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku dbania o nasz język.

    OdpowiedzUsuń

Najpopularniejsze wpisy (ostatnie 30 dni)